sobota, 5 stycznia 2013

Większy przepustką do mniejszego?






Nie raz nie dwa spotykałem się z sytuacją gdy ktoś chciał się nauczyć rzadszego języka ale miał problem z dostępnością materiałów. Przede wszystkim co rozumiem przez określenie rzadszy język? Cóż, szczerze to chodziło mi o języki mniej popularne jak holenderski, portugalski czy chociażby koreański. Ktoś może powiedzieć „halo, ale przecież te języki nie są tak mało popularne”, oczywiście jest to prawda ale na dobrą sprawę aby osiągnąć poziom C1/C2 to z publikacji polskojęzycznych bardzo ciężko się nauczyć o ile jest to w ogóle możliwe. 


O ile książka może mieć tytuł „holenderski dla zaawansowanych” to tak naprawdę aby dobrze opanować jakiś język należy poczytać sporo o jego fonetyce, morfologii itp. Czasami natomiast problem jest także z dostaniem jakichkolwiek materiałów do nauki języka, chociażby kazachstańskiego, o którym można przeczytać tutaj: http://swiatjezykow.blogspot.com/search/label/j%C4%99zyk%20kazachski

W takim razie co zrobić jeżeli znamy tylko ojczysty, polski język a chcemy opanować obcy język w stopniu zaawansowanym bez wyjeżdżania do tego kraju? Przede wszystkim nauczyć się jakiegoś bardziej powszechnego języka, w którym znajdziemy o wiele więcej publikacji na temat interesujących nas języków. Jakie konkretnie mam na myśli? Przede wszystkim angielski, francuski, niemiecki. Nie ma co ukrywać, że są to wiodące w Europie języki i właśnie w nich znajdziemy najwięcej publikacji. Jeżeli miałbym wymienić mniej powszechne języki to wspomnieć trzeba o rosyjskim, włoskim, hiszpańskim. Nie wspominam tutaj języków azjatyckich jak japońskiego czy chińskiego, ponieważ nie uważam aby nauka języka egzotycznego w celu dostania materiałów do nauki wymarzonego języka była dobrym rozwiązaniem, chyba, że jest to jedna grupa językowa a to już coś innego ale z tym także może być problem.

Niezbyt chętnie poleciłbym także nauki dwóch języków bardzo podobnych do siebie. Chodzi mi tutaj o pary jak rosyjski-ukraiński/białoruski, hiszpański-włoski, japoński-chiński. Oczywiście jest to ambitny cel i z czasem wiedza z jednego języka może w jakimś stopniu, większym bądź mniejszym przełożyć się na znajomość drugiego aczkolwiek początkowo mogą nam się one mocno mylić przez co możemy się szybko zniechęcić. Tutaj wszystko zależy od naszych predyspozycji i upodobań. Osobiście nie podejmowałbym się tego ale w końcu do odważnych świat należy więc na pewno znajdą się i takie osoby.


Co gdy już nauczymy się jakiegoś większego języka? Przede wszystkim mamy wtedy dostęp do OGROMU informacji na temat interesującego nas języka. Niestety ale polska scena materiałów językowych nie jest tak obszerna jak chociażby francuska. Oczywiście niepodważalnie największa ilość informacji jest po angielsku, dlatego pomimo iż ktoś może stwierdzić iż nauka angielskiego jest zbyt „main streamowa” to polecam mimo wszystko się go nauczyć, zdecydowanie pomoże on nam w dalszej nauce, pomimo tego iż „im dalej w las tym trudniej”.  Informacji na samych stronach internetowych jest cała masa a gdy do tego dodamy tysiące publikacji to mamy jasny i klarowny obraz tego jak wiele możemy zdziałać ze znajomością  popularnych języków, do których polski nie należy i nie zapowiada się aby miał należeć w najbliższej przyszłości, a szkoda. Bardzo miłym uczuciem byłoby pojechać kiedyś do np. Tokio i zauważyć, że tamtejszy uniwersytet rekrutuje na filologię polską.

10 komentarzy:

  1. „Niezbyt chętnie poleciłbym także nauki dwóch języków bardzo podobnych do siebie. Chodzi mi tutaj o pary jak (…) japoński-chiński”.
    Jakie podobieństwo między japońskim i chińskim masz na myśli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,

    Chodziło mi o to, że dla nas, Europejczyków te 2 języki są do siebie podobne z racji odmiennego stylu pisania. Owszem, dla kogoś kto zna jeden dobrze to nauka drugiego nie będzie wielkim problemem, ale zakładając, że znam np Włoski i Hiszpański jako L1 i L2 to nauka na raz Japońskiego i Chińskiego może być bardzo skomplikowana i może nam się wszystko mieszać. Akurat pisałem to troszkę z własnego doświadczenia, bo miałem delikatne podejście do obu jęzków na raz i wiele rzeczy mieszało mi się. To akurat są MOJE odczucia, należy pamiętać, że każdy umysł jest nieco inny i z innymi rzeczami może mieć problem. Mam nadzieję, że wytłumaczyłem,,

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli przez podobieństwo rozumiesz to, że obydwa języki mocno różnią się od tego, do czego przywykliśmy w Europie, to z tym się mogę zgodzić. Poza tym nie widzę żadnych podobieństw między chińskim i japońskim, oprócz zapożyczonego pisma i skośnych oczu użytkowników.

    OdpowiedzUsuń
  4. To miałem na myśli, no może bez tych skośnych oczu ;). Wnioskuje, że jeden bądź drugi język znasz i dlatego nawet przy nauce drugiego nie masz problemów takich jakie miałbym ja czy ktokolwiek inny ucząc się tych 2 na raz. Tutaj w dużym stopniu punkt widzenia zależy od punku siedzenia,

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Siedzę w jednym i drugim (choć w japońskim dużo dłużej), dlatego uważam, że brak podobieństw działa wyłącznie na korzyść tych, którzy uczą się ich naraz lub jednego po drugim. Co więcej, wiele osób potwierdza, że ta jedyna cecha wspólna, czyli pismo, stanowi spore ułatwienie w nauce, bo przynajmniej do wyglądu dużej liczby znaków nie trzeba się od nowa przyzwyczajać.

    Chiński i japoński są, jakie są, i punkt widzenia czy siedzenia nie ma najmniejszego wpływu na to, czego w tych językach należy się uczyć. Moim zdaniem, trudności w nauce tych języków nie biorą się z subiektywnych wrażeń, tylko z braku chęci i kiepskiego doboru metod i technik.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,

    Pisałem ze swojej perspektywy, być może masz rację, że złe materiały miałem, może odrobinę brak porządnego "kopa". Mógłbyś polecić jakieś materiały do japońskiego i chińskiego z zaznaczeniem dla mnie [angielski C1 - szlifowanie i rozwijanie ile się da, taka moja pasja oraz francuski A2/B1 - brak mi jakoś tak motywacji, ale sam język podoba mi się]. Chciałbym kiedyś zajmować się profesjonalnie (na razi stawiam początki;) ) copywritigiem/tłumaczeniami/nauczaniem języków obcych i czy z mojej perspeketywy bardziej opłacalny jest japoński czy chiński, mocno ciekaw jestem Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli twój angielski jest C1, to masz dostęp do sporej ilości materiałów w internecie, z których większość jest zupełnie przyzwoita. Kluczowe jest, jak te materiały wykorzystasz. Jeśli interesuje cię japoński lub chiński, to powinieneś znać tych ludzi i ich blogi:
    http://www.alljapaneseallthetime.com/blog/
    http://www.hackingchinese.com/
    Od nich się ucz, jak się uczyć, to na pewno nieźle na tym wyjdziesz.

    A co do opłacalności nauki języków, to J.R.R. Tolkien powinien być tu dla ciebie wzorem:
    „No language is justly studied merely as an aid to other purposes. It will in fact better serve other purposes, philological or historical, when it is studied for love, for itself”.

    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie do końca zgadzam się z tezą, że źle jest uczyć się dwóch podobnych języków. Co prawda masz rację w tym, że jeżeli zaczynamy naukę obu z tego samego poziomu, to mogą się mieszać. Jednak jeżeli jeden znamy na wyższym poziomie niż drugi, to problem ten niejako jest mniejszy, a pozytywne aspekty są bardziej dostrzegalne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, że jeżeli znamy np hiszpański na B1-B2 to nauka np włoskiego może być łatwiejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nauka dwóch "podobnych" języków jednocześnie, to zły pomysł. W ogóle jestem przeciwniczką uczenia się uczenia się np. angielskiego i niemieckiego w tym samym czasie. Jeśli nie znamy jednego z nich na wyższym poziomie, może nam się mylić. Dziwne? Absolutnie nie:) Sama tego doświadczyłam i finalnie mówiąc zdanie po angielsku, mimowolnie potrafiłam wstawić jakieś tam słówko w języku niemieckim.

    OdpowiedzUsuń